W ten poniedziałkowy wieczór chciałbym przybliżyć Wam temat smyczy dla pieseła. Pewnie większość z Was zapyta dlaczego, w końcu to taki banalny gadżet, który powinien posiadać każdy pupil. W każdym sklepie stacjonarnym i internetowym mamy ogromny wybór smyczy, zwykłych, skórzanych, wzorzastych czy flexi. Różne marki, kolory, wielkości. Ja jak dotąd miałem już trzy smycze flexi i każda z nich szybko zakończyła swój żywot. I każda z innego powodu, jedną pogryzłem, drugiej zepsuła się blokada, a trzeciej zaczęła schodzić guma. No cóż. Jedyny wniosek jest taki, że smycze flexi z Biedronki i Auchana nie żyją długo ale za ich niską cenę, nie ma czego żałować. :D
Smycz treningówka, to z pewnością moja ulubiona smycz. Jest mega długa, gruba i odporna na szarpanie, co zdążyłem przetestować będąc w wakacje na wsi. Po 3 tygodniach intensywnego szarpania i ciągnięcia wciąż wygląda jak nówka sztuka! Kupiona na allego za śmieszną cenę, spisuje się rewelacyjnie! :)
Ostatnie smycze jakie posiadam, to zwykłe krótkie smycze, które nadają się na krótkie spacery za potrzebą. Moje były w komplecie z szelkami, cena śmieszna, jakoś całkiem okej. Smycze są dość grube, szerokie i mocne - więc wszystko na +. Czego chcieć więcej, dobra smycz to podstawa. Moim zdaniem tanie smycze też mogą być dobre. :)
Ostatnie znalezisko - pieseł za kółkiem! :)
Buziaki,
Maltańczyk Piorun & Matka.